Golec uOrkiestra, czyli wielki finał

To było podwójne święto i to jakie! Koncert z okazji 20-lecia zespołu Golec uOrkiestra w finale jubileuszowego XX Festiwalu Ave Maria na rynku w Czeladzi. A w zasadzie potrójne, gdyż koncert odbywający się w Dzień Matki dedykowany był wszystkim mamom.

Ostatni szósty dzień to koncert plenerowy, który odbył się na Rynku starego miasta. Najpierw na scenie pojawili się laureaci Diecezjalnych Konkursów Muzycznych „Pieśnią sławimy Maryję” z minionych lat: Katarzyna Posikata, Wojkowicki Zespół Bluesowy, Wiktor Kieca, zespół wokalny ze Szkoły Podstawowej Nr 1 im. Jana Pawła II w Sułoszowej i Alicja Andrejczuk, która może się poszczycić zdobyciem trzech nagród Grand Prix, w latach: 2014, 2016 i 2017.

Punktualnie o 20.00 na estradę wkroczyli bohaterowie wieczoru, czyli Golec uOrkiestra. Żaden inny zespół nie czerpie pełnymi garściami z folkloru góralskiego tak umiejętnie, tworząc na jego bazie kompozycje urozmaicone i przebojowe, w których słychać echa rythm’n’bluesa, reggae, ska, jazzu i wielu innych gatunków muzycznych. A wszystko co prezentują jest znakomicie zaaranżowane i absolutnie profesjonalnie zagrane. W czasie koncertu bracia Golcowie oraz towarzyszący im muzycy zaprezentowali swoiste „The Best Of…”, czyli wszystkie najważniejsze utwory i największe przeboje ze swego dotychczasowego dorobku artystycznego, a to dlatego, że zespół przyjechał do Czeladzi w ramach trasy koncertowej podsumowujących 20-lecie działalności, co pięknie zbiegło się z finałem specjalnej dwudziestej edycji festiwalu Ave Maria. Z tej okazji Burmistrz Miasta Czeladź wręczył Łukaszowi i Pawłowi Golcom specjalnie na tę okazję zaprojektowaną i wykonaną statuetkę. Na wykonanej z metalu pięciolinii oprócz klucza wiolinowego znalazły się symbole formacji Golec uOrkiestra, czyli dwa instrumenty: trąbka i puzon. Koncert został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, klaszczącą i śpiewającą… jak im Golcowie zagrali. Po zakończeniu występu kilkaset osób mogło skorzystać z możliwości przybicia piątki, uzyskania autografu i zrobienia sobie pamiątkowej fotografii z niesłychanie sympatycznymi i życzliwymi artystami. Paweł, Łukasz i jego żona Edyta, grająca w zespole na altówce przez kilkadziesiąt minut byli do dyspozycji oczekujących na nich widzów… aż do ostatniego fana.